poniedziałek, 16 lipca 2012

Victorian Elegance #1

W czasie weekendu postawiłam kilka kolejnych damulkowo-kapeluszowych krzyżyków, a także półkrzyżyków opalizującą wstążką.

Tymczasem Gwiazda pokazała co o tym moim xxxxxaniu myśli.....






czwartek, 12 lipca 2012

I po burzy....

Pogoda za oknem jaka jest - każdy widzi :) Albo upał, albo burze. U nas za oknami na szczęście burz już coraz mniej. Ten dopływ świeżej wody chyba najbardziej przydał się roślinom, bo kwitną jak szalone :D







A mnie tak zauroczyła lawenda,

że postanowiłam taki lawendowy bukiecik sobie wyszyć :D


Tydzień temu, w środę 4 lipca, zaczęłam nareszcie już dawno zaplanowany hafcik. Jest to Victorian Elegance, kobietka w pięknym kapeluszu - zestaw firmy Dimensions - zakupiony przeze mnie rok temu w Łodzi na V Ogólnopolskiej Wystawie Haftu Krzyżykowego. W sobotę obraz wyglądał tak:

Równo tydzień po postawieniu pierwszego krzyżyka....

Xxxxuje mi się damulkę bardzo fajnie. Teraz trochę się boję ponieważ kawałek kapelusza wg wzoru muszę wykonać półkrzyżykami dość sztywną opalizującą wstążeczką....

wtorek, 10 lipca 2012

Nadzieja

Wakacje to czas, kiedy mogę poświęcić więcej czasu nie tylko robótkom ale również książkom. Uwielbiam czytać, a kiedy jakiś czas temu dzięki Sabince powoli odkrywam i zawsze od nowa się zakochuję w książkach Katarzyny Michalak. Zaczęłam od "Poziomki" potem był "Powrót do Poziomki". Połknęłam je jednym tchem i ktoś patrzący na mnie wtedy z boku stwierdziłby pewnie, że mi totalnie odbiło. A wszystko przez to, że przy tych dwóch fantastycznych książeczkach chwilami śmiałam się i płakałam jednocześnie. Czasami były to łzy ze śmiechu, a czasem ze smutku. Na szczęście obie "Poziomki" skończyły się dobrze :D
Kiedy trafiłam na informację, że już w czerwcu 2012 roku ma się ukazać nowa powieść "Tej Michalak" (jak autorka mówi o sobie w "Poziomkach") po prostu nie mogłam się jej doczekać! :D
Już sama okładka sprawiła, że wpadłam po uszy! :D Zdjęcie "pożyczam" od autorki, ponieważ moja książeczka już tak ładnie nie wygląda. I nie chodzi mi tutaj o jakieś fizyczne zniszczenia :D Po prostu nie wiem czy to z upału, czy z wrażenia pociły mi się ręce podczas czytania i część złotej farby z tytułu i nazwiska autorki po prostu wyszła....

Więcej na temat książki można dowiedzieć się tutaj

Kiedy "Nadzieja" pojawiła się wreszcie w mojej księgarni, prawie skakałam pod sufit z radości. Na początku zupełnie nie wiedziałam czego się po niej spodziewać. Sam tytuł dawał nadzieję na pozytywne zakończenie. Takie "nastawienie" wzmógł jeszcze trochę opis, który znalazłam na okładce:
Lilianę poznajemy w momencie, gdy jako mała samotna dziewczynka wędruje przez las, szukając miejsca, gdzie będzie bezpieczna i szczęśliwa. Zamiast Arkadii znajduje rannego Aleksieja, syna sąsiadki, który od tego dnia staje się najserdeczniejszym - i jedynym - przyjacielem.
Dzieci dorastają razem, dzieląc się największymi tajemnicami i lękami. Niestety los wkrótce je rozdziela i wydaje się, że ich drogi nigdy się nie skrzyżują. Jednak Lilianę i Aleksieja połączyły na zawsze dwa uczucia, silniejsze od przeznaczenia: miłość i nienawiść.
Mężczyzna ciągle powraca do kobiety, mimo że ta potrafi jedynie go ranić. Ona, Lilith, jest jak ogień, on, jak ćma. Ona jak lód, on jak płomień. Miłość staje się obsesją, przeznaczenie zmienia się w fatum, a Liliana i Aleksiej nie potrafią, a może nie chcą się temu przeciwstawić. Pozostaje tylko Nadzieja…


Cała powieść to przeplatająca się przeszłość i teraźniejszość pary głównych bohaterów. Jest też tytułowa Nadzieja, piękne miejsce, azyl, schronienie przed otaczającym światem. Ale to również Nadzieja na lepszą przyszłość. Na to, że każdy nowy dzień może przynieść coś dobrego.
Nie powiem Wam jak się kończy :D Nie chciałabym odbierać Wan przyjemności czytania :D
Ja sama z każdym kolejnym przeczytanym słowem wchodząc w świat Liliany i Aleksieja, poznając coraz bliżej nie tylko ich ale również motywy ich działania miałam coraz mocniejszą nadzieję na to, że autorka pozwoli im cieszyć się szczęśliwym zakończeniem. I można powiedzieć, że tak właśnie się dzieje :) Każda strona książki coraz mocniej uświadamiała mi, że każdy z nas ma taką tytułową Nadzieję w sobie. Bo przecież każdy z nas ma swoje miejsce, swój świat, który pomaga mu przetrwać trudne chwile czy oderwać się od szarej rzeczywistości. A ta czasami potrafi być naprawdę brutalna. Przecież media wciąż i wciąż bombardują nas informacjami o przemocy w rodzinie, molestowaniu dzieci i wielu jeszcze innych tragicznych wydarzeniach. A my...? Przez chwilę zaboli nas serce, zakręci się łezka w oku, zadamy retoryczne pytanie: "Dlaczego?", i...... Ruszamy dalej. Do swojego świata, swoich problemów. Nie zastanawiając się nad tym co doprowadziło do takiego stanu rzeczy i jak to wszystko może się skończyć. A Kasia Michalak nie postąpiła tak jak większość z nas. Nie ominęła problemu. Tylko z siłą ciężarówki zderzyła się z nim, a my czytając jej słowa - razem z nią. Razem z nią i tytułowymi bohaterami. Lilianą, która od najmłodszych lat była bita przez ojca, który obwiniał ją o śmierć matki. Sześcioletnią dziewczynką, która sama mówi, że bicie to normalna sprawa. Bo przecież u sąsiadów również tak jest. A wszyscy wokół, nie wyłączając nauczycieli, odwracają wzrok i udają, że nic się nie stało. I tak dla dziecka, które nie zna prawdziwej rodzicielskiej miłości świat przemocy i bicia staje się czymś normalnym. Takie spojrzenie na świat pomaga jej zmienić przypadkowo poznany chłopiec - Aleksiej oraz jego ciocia Anastazja. Alek to sierota, chłopiec, który uważany powszechnie za ruska jest poniżany, wyśmiewany i odrzucany przez rówieśników. Każde z dzieci, i Liliana i Aleksiej, jest samotne. Ale to właśnie dzięki chłopcu i jego cioci Liliana poznaje czym jest miłość, wzajemny szacunek i wsparcie. A jednak to wszystko nie pozwala się jej wyrwać z zaklętego kręgu przemocy. Przez to dwójka przyjaciół, a wkrótce też kochających się ludzi wciąż i wciąż nie może być razem.
"Nadzieja" mną wstrząsnęła. Jest piękna, a jednocześnie tak prawdziwa i szczera jak jeszcze żadna z wielu przeczytanych przeze mnie książek. Zapadła mi głęboko w serce i jeszcze długo, długo tam zostanie :)A ja już się nie mogę doczekać kolejnej części Serii z czarnym kotem czyli "Zabajki" :)

wtorek, 3 lipca 2012

WAKACJE!!!!! Znowu są WAKACJE!!!!! :D

Już myślałam, że się ich nie doczekam :D Ale nareszcie są!!!! A z nimi więcej luzu i czasu na niteczki :D Ten post w zasadzie powinien się pojawić już w sobotę 30 czerwca, ponieważ wtedy zgodnie z planem skończyłam SALowe koteczki :D




Chwilowo całość prezentuje się tak:

Mam już na nie pomysł, tylko jak na razie brakuje mi materiałów, by go zrealizować. Jak tylko mi się uda - pokażę efekty :)Chciałabym również ogromnie podziękować Pomysłodawczyni Kociego SALa :) Maurycjusz :D gdyby nie Ty pewnie nie byłoby tych wszystkich "sierściuchów" nie tylko na moim blogu, ale również na wielu innych :D Dziękuję gorąco!!! :D

Tymczasem "tajemniczy cóś" doczekał się oprawy i wkrótce powędruje do swojej nowej właścicielki :) Mam nadzieję, że się spodoba

Teraz pracuję nad lawendowym bukiecikiem i już wkrótce pokażę postępy :)